Olsztyn24 - Gazeta On-Line
Portal Informacyjny Olsztyna i Powiatu Olsztyńskiego

Olsztyn24
02:59 20 kwietnia 2024 Imieniny: Agnieszki, Amalii
YouTube
Facebook

szukaj

R E K L A M A
Banner A
Newsroom24 Muzyka, koncerty
Wacław Brudek | 2013-06-17 06:00:00 | Rozmiar tekstu: A A A
Twórca nie zna granic

Gramy swoje

Olsztyn24
Elżbieta i Andrzej Mierzyńscy podczas koncertów EPM w 2011 roku | Więcej zdjęć »

Rozmawiamy z parą niezależnych twórców z Olsztyna, którzy niedawno wydali podwójny album płytowy. Elżbieta i Andrzej Mierzyńscy opowiadają o swojej inicjatywie twórczej, ale też o miejscu na rynku, żyletkach w gardle i Chicago.

- Jak powstał pomysł na płyty?

Andrzej Mierzyński: - Dwie płyty i dwie przygody twórcze. O pomyśle na płytę „Ładna dla Nieba, wredna dla Piekła” zdecydował przypadek. Znajomy poprosił nas o stworzenie muzyki do swojego filmiku o Olsztynie. Kiedy zastanawialiśmy się, co by tu nagrać, Ela po prostu stanęła za mikrofonem i zaczęła budować bardzo rytmicznie pojedyncze sylaby. Posłuchałem i dograłem muzykę. Wtedy Ela dołączyła jeszcze wokalne improwizacje i bardzo krótkie frazy słowne, tworzące specyficzny klimat. Całą płytę nagraliśmy w tym duchu. Z kolei druga płyta - „Atlantis – Journey to The Abyss of Time” to efekt mojej fascynacji starymi dziejami. Atlantyda kojarzy mi się z idealnym królestwem, ale też z czymś, co zniknęło. Szkice niektórych utworów zrobiłem jeszcze w 2004 roku, ale dopiero niedawno zerknąłem do archiwum i zacząłem te skromne projekty rozwijać do pełnych kompozycji. Powstała ponadgodzinna suita z muzyką ilustracyjną - echo tamtego świata.

- Czy rynek czeka na takie produkcje?
R E K L A M A
Andrzej Mierzyński: - Odpowiem pytaniem: „Czy rynek zna takie produkcje?”. Jakaś niewidzialna ręka rynku decyduje o tym, by w przestrzeń publicznego odbioru wpuszczać raczej jednorodne kawałki. Nie oceniam ich, niech będą. Ale alternatywy poznawczej brak, choć jak kto chce to znajdzie - na przykład w Internecie, a nie na scenie w Sopocie.

Elżbieta Mierzyńska: - Przesłaliśmy te nasze płyty do kilku osób w Chicago, które akurat żyje bluesem. I odpowiedź mnie zatkała. Jeden z utworów był wysłuchany przez jedną z tych osób 30 razy. Dlaczego? Bo jest inny od wszystkiego, co jest tam wokół. Tak mi to wyjaśniono. Myślę zatem, nie wiedząc, czy nas to akurat może dotyczyć, że pewne nurty mogą się przenikać i sięganie do zasobów niszy się zdarza.

- Czy coś z tego usłyszymy na kolejnej edycji Elektronicznych Pejzaży Muzycznych? I czy znowu zobaczymy Was w oprawie teatralnych grup, wizualizacji itp.?

Andrzej Mierzyński: - Nie. W tym roku miała być dziewiąta edycja el-koncertowania, na dziesiątą mieliśmy plan pięknego finału całego przedsięwzięcia, ale główny organizator, czyli Miejski Ośrodek Kultury, zdecydował o zamknięciu tego mini festiwalu. Zdobyliśmy jakieś doświadczenie, dziękujemy wszystkim, ale najbardziej publiczności, że z nami była i mam nadzieję, że spotkamy się w innych projektach. Życie toczy się dalej, dla twórcy sztuka nie ma granic.

Elżbieta Mierzyńska: - O, dla mnie to było duże doświadczenie, bo powrót do tego co lubię po latach innej pracy, było wejściem na kaktusa! Nikt przecież na kogoś takiego jak ja nie czekał, a tu ja sobie przybywam jak idiotka z innego świata.

Andrzej Mierzyński: - Świat nie jest idealny, więc nie przesadzajmy, znamy większych idiotów i jeszcze dziwniejsze idiotki (śmiech).

- Wydajecie płyty, spełniacie się zawodowo w wieku dojrzałym. Po co?

Elżbieta Mierzyńska: - Nie lubię takich pytań, bo one z góry przekreślają człowieka. Odpowiem jednak. Wcześniej nie mieliśmy możliwości. Mieszkaliśmy na stancji, dziecko, praca, czekanie na mieszkanie, życie na kartki. Nie mieliśmy także ciągot do tzw. show biznesu. Poza tym, choć wyglądam na odważną, to sceny i tych wszystkich znawców pewnych prawideł, bałam się jak ognia. Nigdy nie mogłam przekroczyć na przykład progu Śpiewanej Poezji, choć była blisko i choć wydaje mi się ona nawet i dzisiaj dość prosta w tym sensie, że przecież wiele osób tak śpiewa i że drzwi mogłyby być otwarte szerzej. Poza tym zauważam, że pytania „po co i na co” kierowane są zwykle do kobiety. Bo chłop zawsze może, a baba to już nie? (śmiech). W tym miejscu od razu rozumiem feministki, choć do nich nie należę.

Andrzej Mierzyński: - Chcę jeszcze zaznaczyć, że mimo wszystko muzyka była w naszym domu i w naszym kręgu znajomych cały czas. Żyjemy w czasach wolnych i każdy może wydać płytę. Nie każdy może z niej wyżyć, ale to inna kwestia. My stawiamy na niezależność twórczą, na autorstwo, nie ulegamy modom, czyli gramy swoje i ponosimy tego konsekwencje.

Elżbieta Mierzyńska: - Mnie ucieszyła dzisiejsza wiadomość, że Justyna z Chicago wysłuchała nas 30 razy i wozi płytę w samochodzie! To nasza mega nagroda. Nie wiem, czy mogę liczyć na więcej szczęść, więc cieszę się z tego, co mam.

- Wiem, że realizujecie projekt Olsztyn-Chicago. Jak on powstał?

Andrzej Mierzyński: - Projekt powstał dzięki Polskiemu Radiu w Chicago, które zaprezentowało nas w tym roku w czterech audycjach, czyli częściej niż w rodzimych rozgłośniach. Fajna przygoda zatem.

Elżbieta Mierzyńska: - Dodam dla ścisłości, że Polskie Radio Chicago 1030 WNVR to największy koncern medialny nadający swoje programy dla ponad miliona słuchaczy władających językiem polskim w Stanach Zjednoczonych. I jeszcze coś. To radio szczyci się certyfikatem pracodawcy równych szans (EOE). Oznacza to, że kandydaci starający się o pracę nie są dyskryminowani ze względu na wiek, rasę, kolor skóry, religię, płeć, pochodzenie, orientację seksualną, niepełnosprawność lub status kombatanta. Myślę, że pięknie tam znaleźć się choć na chwilę!

- Był stres?

Elżbieta Mierzyńska: - Przed pierwszą audycją miałam pietra z powodu mojego flecikowego głosu, bo w tych czasach trzeba mieć w gardle żyletki.

Andrzej Mierzyński: - Nie liczyliśmy na wiele, zwłaszcza że audycje były między godziną 11 a 12 tamtego czasu, a otrzymaliśmy ponad 400 maili. O kontakty w czasach Internetu jest łatwo, ale u nas narodziła się z tego współpraca, której rezultatem będzie koncert z ilustracjami zrobionymi do naszej muzyki w Chicago. Ilustracje zostaną przetworzone artystycznie. W tym zadaniu wspomoże nas Olsztyńskie Planetarium za co już z góry jesteśmy bardzo wdzięczni dyrektorowi i jego fachowej ekipie. Premierę planujemy pod olsztyńską kopułą, a potem zobaczymy. Patronat specjalny: radio, o którym mówimy.

Elżbieta Mierzyńska: - Równolegle chcemy wziąć udział w projekcie Centrum Edukacji i Inicjatyw Kulturalnych, które organizuje I Olsztyński Przegląd Fotografii, a potem w finale koncert „Muzyka w Obrazie”. Zainteresowanych zapraszamy do kontaktu w tej sprawie, bo może być ciekawie. Podstawowe informacje na stronie internetowej CEiIK.

- Czego Wam życzyć?

Andrzej Mierzyński: - Realizacji planów, bo weny to nam nie zabraknie oraz fajnych ludzi do współdziałania.

Elżbieta Mierzyńska: - Zapraszamy także do wysłuchania audycji w radiu Planeta FM - w sobotę, 22 czerwca w godzinach od 14.00 do 16.00 będziemy tam rozmawiać i będziemy tam grać. Nie przeszkodzi to w weekendowym grillowaniu, jeśli ktoś ma ochotę poznać alternatywne brzmienia.

Rozmawiał: Wacław Brudek

Z D J Ę C I A
Pogodynka
Telemagazyn
R E K L A M A
banner
Najnowsze artykuły
Polecane wideo
Najczęściej czytane
Najnowsze galerie
R E K L A M A
Banner F
Copyright by Agencja Reklamowo Informacyjna Olsztyn 24. Wszelkie prawa zastrzeżone.