Olsztyn24 - https://www.olsztyn24.com/
„Oko w oko” z podupadającymi dworcami

Elżbieta Mierzyńska rozmawia z Sebastianem Banaszkiem i Andrzejem
Sufrankiem z Oddziału Gospodarowania Nieruchomościami
PKP

- Spotkaliśmy się, by zainteresować opinię publiczną tematem popadających w ruinę dworców kolejowych na Warmii i Mazurach - mówi Elżbieta Mierzyńska. - Pracując w gazetach regionalnych prowadziłam cykl spotkań „Oko w oko”, stając twarzą w twarz do rozmowy z ludźmi, od których starałam się czegoś dowiedzieć. Teraz staję oko w oko z takim surrealistycznym tematem - „Wiosna na peronie”.

Gospodyni wieczoru przypomina, że zainteresowanie ratowaniem dworców zrodziło się po tym, jak po 30. latach od opuszczenia niewielkiej miejscowości w gminie Bisztynek Sątopy-Samulewo, gdzie spędziła dzieciństwo, odwiedziła tę miejscowość.

- I po 30. latach zobaczyłam dworzec popadający w ruinę, jakby był budowlą z piasku - wspomina Elżbieta Mierzyńska. - A ten dworzec był moim domem. 36 lat mój ojciec był kolejarzem, stracił obie nogi w czasie wykonywania swojej służby. Teraz o „swojej” kolei dowiaduje się tylko tyle, ile może mu pokazać telewizja. Mój ojciec bardzo przeżywa to, że podupada marka PKP i status zawodu kolejarza.

Patrząc oczami ojca chodziła po zarastających trawą torach, przyglądała się dworcom i z żalem stwierdziła, że gdzieś po drodze utracona została szansa uratowania tego, co kiedyś było pulsem gospodarki.

- Ten region rozwinął się gospodarczo dzięki kolei - mówi Elżbieta Mierzyńska. - Myślę, że gdyby kolej tutaj nie dotarła, bylibyśmy do dzisiaj pięknym terenem łowieckim, rybackim, kajakowym, żeglarskim, ale o gospodarce można by było tylko pomarzyć. Kolej tchnęła w region nowe życie, dała nowe szanse.

- Teraz kolej podupada. Nie znaczy to, że gospodarka przez to runie, ale powinniśmy zatrzymać coś z tamtego świata. Tym czymś mogą być dworce kolejowe. Dla wielu takich ludzi jak ja, te dworce są również domami. To nie oznacza, że byli mieszkańcy mają do dworcowych budynków wrócić, ale można je wykorzystać na inne cele społecznie użyteczne. Dworce nie powinny popadać w ruinę - twierdzi Elżbieta Mierzyńska.

Do tej pory gospodyni spotkania zgromadziła blisko 400 związanych z historią i teraźniejszością kolei fotografii. 320 z nich zaprezentowała zgromadzonej w Sali Kromera publiczności w prezentacji multimedialnej, której towarzyszyła elektroniczna muzyka w wykonaniu Andrzeja Mierzyńskiego i Macieja Wierzchowskiego.

- To co dzisiaj pokazałam na ekranie do dźwięków wołających do serc ludzkich pokazuję po to, by spowodować lawinę zainteresowania tematem. Bo niedługo pozostanie nam jedynie wysłać koparki do wywiezienia gruzu po dworcach - kończy Elżbieta Mierzyńska.

Marzeniem Elżbiety Mierzyńskiej jest stworzenie stałego mechanizmu rozwiązywania problemów popadających w ruinę budynków kolejowych - mechanizmu, który pozwoli PKP łatwiej oddawać budynki podmiotom zainteresowanym ich renowacją i utrzymaniem. Temu celowi mają służyć m.in. kolejne z planowanych spotkań z cyklu „Oko w oko”. Na kolejne spotkania zapraszani będą ludzie, którzy mogą i powinni coś zrobić, by problem dworców rozwiązać.

Inicjatorka akcji ratowania warmińsko-mazurskich dworców ma nadzieję, że wokół sprawy uda jej się zgromadzić grupę ludzi „władnych”, szczególnie parlamentarzystów, od których zależy, czy rozwiązania prawne pozwolą zachować chociaż część dworców. Do tej pory tematem zainteresowała się jedynie poseł Beata Bublewicz, która skierowała zapytanie o dworce do ministra infrastruktury. Jak na razie, minister nie odpowiedział.


2009-04-24 22:09, waclawbr

Więcej informacji znajdziesz na Olsztyn24