Olsztyn24 - https://www.olsztyn24.com/
U progu wędrówki

QI XU (fot. Dominik Skurzak)

- Profesor Andrzej Jasiński, polski juror konkursu w Casablance, był podobno nadzwyczaj głęboko poruszony Pana występem. Ale w tak młodym wieku więcej międzynarodowych sukcesów ma Pan dopiero przed sobą. Czy odpowiada Panu ten duch wyzwania, współzawodnictwa, jaki towarzyszy konkursom wykonawczym - czy też woli Pan bardziej intymny kontakt ze słuchaczami?

- Na temat konkursów pianistycznych istnieją skrajnie rożne opinie. Wiem to z własnego doświadczenia. Toteż pomijam rozważania w rodzaju „czy konkurs jest szkodliwy dla wyrazu artystycznego” i patrzę na konkursy, jako na nieodłączną i naturalną część doświadczenia wykonawczego. Z tego punktu widzenia nie wydaje mi się, by występ w konkursie szkodził intymności kontaktu ze słuchaczami. W rzeczywistości bowiem największym wyzwaniem dla wykonawcy jest właśnie nawiązanie z nimi tego intymnego kontaktu. I każdy występ, niezależnie od okoliczności, stanowi takie wyzwanie.

- Prócz pianistyki w Juilliard School, studiuje Pan jednocześnie matematykę na Columbia University. To dość znamienne połączenie. Jakiego rodzaju inspiracji oczekuje Pan od matematyki?

- Wolałbym nie wdawać się w szczegóły, ponieważ mój obecny poziom wiedzy zarówno w dziedzinie muzyki jak i matematyki nie pozwala mi jeszcze na to. Natomiast swoją odpowiedź na dziś mógłbym sformułować następująco: tym, co mnie w matematyce najbardziej inspiruje, jest sam proces pokonywania problemów. Skoro każdy problem matematyczny ma jakieś rozwiązanie - to wierzę, że również takie problemy, jakie spotykam na przykład podczas ćwiczeń na fortepianie, dadzą się pokonać. Mniej istotne, czy takie przekonanie jest słuszne, ważne, że takie podejście daje siłę, by szukać rozwiązania, a przede wszystkim by, tak jak w matematyce, każdy problem starannie analizować. Mówiąc krótko: zdumiewające, jak matematyka pozwala godzić dychotomię pomiędzy pasją a rozumem.

- W Chinach uczył się Pan pod kierunkiem słynnego pedagoga, profesora Dan Zhaoyi, a teraz - w renomowanej uczelni amerykańskiej. Co wyniósł Pan z tych kolejnych etapów kształcenia?

- Obie te fazy mojej edukacji pianistycznej wzajemnie się dopełniają. Mówiąc ogólnie: nauka w Chinach dała mi solidne podstawy techniki wykonawczej, włączając kwestię, jak podchodzić do nauki nowego utworu, na co zwracać uwagę, itd. A teraz studia w Ameryce pozwalają mi, na tych wcześniej położonych fundamentach, rozwijać mój własny sposób ćwiczenia, styl; dostosować poznawanie nowego utworu do moich indywidualnych uwarunkowań fizjo-psychologicznych.

- A jeśli chodzi o wybory repertuarowe - czy ma Pan jakieś osobiste upodobania, co do epok, kompozytorów, form?

- To trudne pytanie, ponieważ moje upodobania wciąż się zmieniają. A tym, co czyni to pytanie jeszcze trudniejszym, jest fakt, iż nie potrafię przyswoić sobie utworu muzycznego, dopóki go nie zacznę poważnie studiować, analizować - więc nie dobieram sobie repertuaru, kierując się tylko własnym gustem. Na przykład teraz próbuję rozgryźć utwór z rodzaju, z którym nie jestem zbytnio zaprzyjaźniony. Chcę sobie wyrobić szerszy obraz muzyki tego rodzaju, a wtedy - być może - znajdę w niej coś, co bym potrafił zaakceptować? Zaś jednocześnie nadal pracuję nad muzyką już mi znaną. Bo w gruncie rzeczy poznawanie muzyki, to przedsięwzięcie bez końca i nigdy nie można powiedzieć: „zgłębiłem ten utwór”.

- Co zatem dalej? Jakie plany?

- Sam siebie ciągle o to pytam. I myślę, że takie pytanie charakteryzuje kondycję każdego muzyka. Nie tylko ze względu na niepewność jutra, w sensie kariery, ale też i w sensie nieprzewidywalności samej muzyki. Nigdy się nie wie, co przyniesie następny występ, ani też skąd przypłynie nowa inspiracja. Często myślę, że to właśnie owa niepewność sprawia, że uprawianie muzyki jest sprawą tak ekscytującą i pcha do nieustannej wędrówki, zarówno w sensie dosłownym, jak i metaforycznym.

******

Qi Xu - fortepian

Jeden z najciekawszych wirtuozów młodego pokolenia. Jego wyjątkowa technika i muzykalność przyniosła mu uznanie publiczności i krytyków, gdziekolwiek występował.

Urodził się w Shenzhen, gdzie rozpoczął naukę gry na fortepianie w wieku 6 lat. Następnie uczył się w Shenzhen Art School pod kierunkiem prof. Dan Zhaoyi, jednego z najznakomitszych pedagogów fortepianu w Chinach.

W 2008 r. Qi Xu zdobył nagrody na wszystkich konkursach pianistycznych krajowych i międzynarodowych, w których brał udział, m.in. I nagrodę w 9. Międzynarodowym Konkursie Pianistycznym im. W. Krajniewa na Ukrainie i II nagrodę w 11. Międzynarodowym Młodzieżowym Konkursie Pianistycznym w Ettlingen, gdzie jako czternastolatek był najmłodszym uczestnikiem w starszej grupie, w wieku do lat 20.

Od 2008 r. pianista występował na całym świecie, w tym w Chinach, w Polsce, na Ukrainie, w Niemczech, we Francji, w Maroku i w Stanach Zjednoczonych. W kwietniu 2010 r. na zaproszenie telewizji hiszpańskiej zarejestrował program „Młody solista”, który emitowano szesnaście razy. Latem tego samego roku wystąpił na festiwalu „Pianofest” na Long Island.

W roku 2009 Qi Xu zdał do Juilliard School oraz Curtis Institute of Music z najwyższą oceną przesłuchań wstępnych. Obecnie studiuje w Juilliard School u prof. Yohaved Kaplinsky - szefowej katedry fortepianu tej renomowanej uczelni. Od września 2012 r. studiuje też równolegle matematykę na Uniwersytecie Columbia.

W 2011 r. Qi Xu zdobył pierwszą nagrodę i nagrodę orkiestry na 11. Międzynarodowym Konkursie Pianistycznym w Casablance. Jest najmłodszym zwycięzcą w historii tego konkursu.

Latem 2011 r. wystąpił na słynnym festiwalu muzycznym w Aspen. We wrześniu 2012 r. zadebiutował w Filharmonii Krakowskiej z recitalem, po którym otrzymał entuzjastyczne recenzje i zaproszenia na kolejne koncerty po Polsce. Wystąpił m.in. na Jesieni Pianistycznej w Filharmonii Bałtyckiej w Gdańsku, na koncercie w Auli UAM w Poznaniu z orkiestrą Filharmonii Poznańskiej pod dyrekcją Marka Pijarowskiego, a w sierpniu 2014 r. dał recital pod Pomnikiem Chopina w warszawskich Łazienkach.


2015-06-17 23:53, FWM

Więcej informacji znajdziesz na Olsztyn24