Olsztyn24 - https://www.olsztyn24.com/
Nie jestem żadnym mistrzem, po prostu lubiłem fotografować

Wernisaż wystawy fotografii Jerzego Walugi (fot. Urszula Witkowska - wszystkie)

Na wystawie oglądamy Olsztyn sprzed ponad pięćdziesięciu lat. Świadczą o tym między innymi widoczne na czarno-białych zdjęciach stare tramwaje, wycofane przecież potem z eksploatacji w grudniu 1965 roku. Oczom zafascynowanego widza ukazują się także obrazy rynku Starego Miasta, na których widać, jak mocno było ono wówczas „nadgryzione zębem czasu”. „Olsztyn był wtedy położony daleko od centrum kraju, a podróż do Warszawy to była wielka wyprawa” wspomina Jerzy Waluga.

- Czerń i biel są tu bardzo wyważone, a obrazy są do tego świetnie skadrowane - ocenia „malarskim” okiem te kunsztowne, doskonale oświetlone kompozycje Łukasz Zedlewski, artysta-malarz zamieszkały w Miodówku pod Olsztynem.

- Niezwykłe wyczucie przestrzeni, jakie cechuje autora tych zdjęć, pozwala naprawdę podziwiać piękno stolicy naszego regionu - dodaje Szymon Drej, dyrektor Muzeum Bitwy pod Grunwaldem w Stębarku.

Oglądamy więc z zainteresowaniem te wysmakowane fotografie. Oto „Jedynka” wyjeżdża z portalu Wysokiej Bramy. Napis na czołówce wagonu: „Jezioro Długie” informuje o docelowym przystanku tej linii. Na następnym zdjęciu widać z kolei „Dwójkę” stojącą na przystanku pod Ratuszem. A ratusz też inny od znanego nam, bo to zdjęcie zostało zrobione jeszcze przed wielkim pożarem tego obiektu w połowie lat sześćdziesiątych. Patrząc na te fotografie jednowagonowych składów tramwajowych, można odnieść wrażenie, że w tamtych czasach miejsc dla podróżnych wcale w nich nie brakowało. Jak się jednak okazuje, zależało to wyłącznie od pory dnia, bo - jak wyjaśnia autor fotografii - „w godzinach szczytu też bywało w tych środkach komunikacji naprawdę tłoczno”.

- Miło zobaczyć, jak wyglądał Olsztyn w tamtych, dla mnie naprawdę odległych czasach - mówi pani Sylwia, olsztynianka z pokolenia wnuków Jerzego Walugi.

- A ja podziwiam mistrza za jego pasję i wytrwałość - dopowiada jej rówieśnik, olsztyński fotografik Łukasz Pepol, dodając, że wie z opowiadań jak trudno było w latach sześćdziesiątych zdobyć film do aparatu fotograficznego.

- Takie były czasy - przyznaje Waluga - Pomimo tego starałem się jednak jakoś te filmy kupować.

Sam wzdryga się na słowo „mistrz”, choć „było ono przecież czasem używane”.

- Nie jestem żadnym mistrzem, po prostu lubiłem fotografować - dodaje z figlarnym błyskiem w oku. Podkreśla przy tym użycie tutaj czasu przeszłego. Bo teraz - jak twierdzi - „jest już starszym panem, który lubi przeglądać swoje negatywy”.

W ciągu siedemdziesięciu lat pracy ten urodzony w roku 1930 nestor olsztyńskiej fotografii „zrobił” ich wszak ponad sto tysięcy.


2016-01-23 21:01, Łukasz Czarnecki-Pacyński

Więcej informacji znajdziesz na Olsztyn24