Olsztyn24 - https://www.olsztyn24.com/
List do kogoś fajnego

Olsztyńskie Stare Miasto nocą

Moje spostrzeżenia co do Starego Miasta w Olsztynie o tej późnej porze były takie:

1. Wieczory są już ciepłe, nawet gdy godzinę wcześniej padał deszcz. Deszcz wyzwolił specyficzny zapach zieloności i zakwitnień, które są wszędzie. Wiosenna perfumeria (jeśli nie zagląda się w ciemny zaułek, w którym jest różnie, jak wszędzie na świecie w takich miejscach). W Olsztynie jest dużo tulipanów. Pasują.

2. Na Starym Mieście jest bardzo głośno. Przed lokalami i w lokalach mnóstwo ludzi, przekrzykujących rozmowami muzykę. To dobrze, że ludzie ze sobą rozmawiają, ale tu w rywalizacji na decybele z muzyką - trzeba krzyczeć. Daje się zrozumieć i daje się dołączyć do tego chóru.

3. Dominują ludzie młodzi, ale zaskakują ludzie starsi, dojrzalsi - tym, że też tam są i prezentują się świetnie. Wtapiają się. Łamią stereotypy „starego i starej”. To miłe, wszyscy kiedyś będziemy tacy, innej opcji nie ma nawet przy zastosowaniu botoksu.

4. Koncert Johna Portera, Walijczyka, który nie wiedzieć czemu od 1976 roku kręci się w Polsce, tworzy zespoły, wychodzi z zespołu, nagrywa płyty, gdy założonej grupy już nie ma, rezygnuje z duetu, gdy akurat on błyszczy, teraz gra koncerty solo. Publiczność w wieku różnym. I choć sam John Porter zna język polski, to polska publiczność krzyczy do niego w języku angielskim. On w ogóle na to nie reaguje, nie gra piosenek, o które oni proszą, gra swoje, nie odpowiada na zaczepki i pytania, ale jest dowcipny. „Muszę do was coś mówić, nawet byle co, nie dlatego, że mam was w dupie, tylko, że muszę coś powiedzieć , bo potrzebuję czasu na dostrojenie gitary” (mówił coś takiego, z „dupa” na pewno, ale zabrzmiało to słodko). I zmienia te gitary - ma trzy. Po godzinnym koncercie gra na bis drugi koncert - też chyba godzinny, jest świetna atmosfera, Porter ma formę i styl, na zakończenie mówi „dziękuję, do widzenia”.

5. Kiedy wychodzę z koncertu, jest coraz bliżej do północy. Stare Miasto nadal rozgadane. Spotykam wielu znajomych, o których myślałam, że o tej porze to oni „siku, paciorek i spać”, a to nieprawda! Jeden z takich ciągnie mnie do drugiego klubu, w którym do jeszcze późniejszej nocy jakiś zespół gra bluesa. Ok, ale jak się okazało - brak miejsc.

6. Ktoś na starówce zauważa, że nigdzie nie ma plakatów o tym, co planuje Miejski Ośrodek Kultury, a wcześniej było o tym więcej i częściej. Co jest? Trzeba koniecznie zobaczyć na stronie i namierzyć terminarz wydarzeń.

W piątek, trzynastego maja, kiedy wszystko zdarzyć się może, piszę sobie przy kawie ten liścik do kogoś fajnego, kto może też jak ja po prostu jednak lubi Olsztyn. Nie oczekuję niczego, tak sobie piszę do fajnej osoby, jest wiosna. Jest też trzynastego w piątek i wszystko zdarzyć się może każdemu.


2016-05-13 19:38, EM

Więcej informacji znajdziesz na Olsztyn24