Olsztyn24 - https://www.olsztyn24.com/
Olsztyn nie ma „parcia na szkło”

Casting w Hotelu Pod Zamkiem (fot. Wojciech Ciesielski - wszystkie)

Łukasz Czarnecki-Pacyński: - Nie ma Pani prostego zadania. Kiedy wybiera się do filmu profesjonalnych aktorów, wiadomo, że każdy z nich posiada już niezbędne na planie umiejętności. W przypadku dzieci trzeba chyba bardziej zaufać intuicji?

Alina Falana
: - Zdecydowanie tak. Poza tym dziecko na planie filmowym nie gra. Ono przecież nie ma warsztatu aktorskiego, jaki daje szkoła filmowa. Chociaż używa się terminu „aktor dziecięcy”. Tak, czy inaczej, decyzję ostateczną, jeśli chodzi o aktora, czy zawodowego czy dziecięcego, podejmuje zawsze reżyser. My, zespół zajmujący się obsadą, szukamy, sprawdzamy, staramy się znaleźć i przedstawić mu odpowiednie kandydatury.

- A jakich Pani używa metod, aby z takiego potencjalnego „aktora” wydobyć to „coś” podczas castingu, aby móc ocenić, czy ta osoba poradzi sobie na planie, czy też lepiej jednak nie ryzykować?

- Komunikatywność, odwaga, bystrość - myślę, że to są podstawowe rzeczy. Czasami taki młody „aktor - nie aktor” musi się na planie filmu wzruszyć, albo zaśmiać. Dlatego podczas castingu odgrywamy proste scenki, które pokazują, czy dane dziecko potrafi wykonać polecenie, albo zareagować odpowiednio.

- Na dzisiejsze spotkanie z Państwem stawiło się niewielu zainteresowanych karierą „filmową”.

- Bardzo niewielu. Trochę jesteśmy tym rozczarowani.

- Mimo, że ogłoszenie pojawiło się i w radiu, i w naszym portalu, i zostało przekazane także do szkół. Czyżby współczesne dzieci przestały interesować się filmem?

- Tego nie wiem, bo na przykład w Białymstoku było na castingu ponad 120 osób. A tutaj tylko 25. Myśmy sami wysyłali ogłoszenia do wszystkich szkół. No Olsztyn nie jest dużym miastem, ale mimo wszystko jestem zaskoczona. Może, mówiąc trochę żartobliwie, „Olsztyn nie ma parcia na szkło”? A z drugiej strony, przyszło tak niewiele osób, ale może właśnie pomiędzy nimi znajdziemy tę właściwą?

- Jak Pani ocenia dzisiejszy, mówiąc w cudzysłowie, „materiał aktorski”, który pojawił się na castingu?

- Trudno mi powiedzieć. Potencjał zawsze jest. Było kilkoro fajnych dzieciaczków, które wydają nam się odpowiednio „bystre”, z którymi będzie można pracować. Ten zapis castingu będzie teraz oglądał reżyser, będą go oglądali producenci, my też na pewno jeszcze raz przejrzymy. I to jest ten pierwszy, wstępny etap, podczas którego sprawdzamy, czy dana osoba ma w ogóle potencjał do pracy na planie. Do drugiego reżyser wybierze dzieci, które go w jakimś sensie zainteresują. Potem te dzieci będą miały kolejne, większe już wyzwanie, jeżeli chodzi o zadania „aktorskie” - oczywiście cały czas używam tego terminu w cudzysłowie. A potem będą jeszcze dwa etapy kolejnych selekcji. Żeby tych czterech bohaterów, którzy zagrają w filmie, ostatecznie wybrać, to trzeba setki - jeśli nie nawet tysiące - osób poddać weryfikacji. Na pewno szukamy. Będziemy też szukać w innych województwach. Zaczęliśmy od Białegostoku i Olsztyna, ponieważ u was ferie zaczynają się wcześniej. Chcieliśmy ten pierwszy etap jeszcze przed feriami przeprowadzić i dokonać wyboru kandydatów, którzy przejdą dalej. Drugi etap odbędzie się mniej więcej za miesiąc, czyli już po feriach. Będziemy się kontaktować już z wybranymi osobami.

- Czy wszystkie miasta wojewódzkie będą przez Państwa odwiedzone w celach „castingowych”?

- Nie mamy jeszcze ścisłego harmonogramu, ale na pewno nie wszystkie.

- Zdjęcia latem?

- Tak. Latem 2017 roku, podczas wakacji. Do końca sierpnia musimy skończyć, żeby dzieci zdążyły wrócić do szkoły.

******

Za kamerą podczas castingu stał Mieszko Falana, syn pani Aliny, równoprawny członek „zespołu castingowego”.

- Czy podczas tego castingu okazało się, że któregoś z kandydatów kamera bardziej „lubi” niż innych?

- Na tym etapie chodzi o wybór dziecka, które będzie naturalne, śmiałe i będzie miało w sobie właśnie to „coś”, jakąś „glinę”, z której będzie można coś potem „ulepić”.

- Właściwie dlaczego kamera jedne osoby „lubi”, a drugich nie?

- Chodzi o naturalność. Profesjonalny aktor po szkole może być świetnym aktorem teatralnym, ale przecież to, co robi się na scenie teatralnej, to zupełnie coś innego, niż praca przed kamerą. To są zupełnie inne środki wyrazu, zupełnie różne, i przed kamerą może być tego wszystkiego za dużo. I tak się często dzieje. Poza tym, tak, jak w życiu. Niektórzy ludzie w naturalny sposób „przyciągają wzrok”, a inni nie. Jest coś takiego nieuchwytnego, co ma oczywiście znaczenie, na niektórych patrzy się z przyjemnością a na innych nie. Z różnych powodów.


2017-01-19 13:04, Łukasz Czarnecki-Pacyński

Więcej informacji znajdziesz na Olsztyn24