Olsztyn24 - https://www.olsztyn24.com/
Słodycze to problem numer jeden!

Dr inż. Anna Hinburg, dietetyk ze Szpitala Dziecięcego w Olsztynie

- Na czym polegały przeprowadzone przez Panią badania otyłych dzieci?

- Przeprowadzałam wywiad na temat liczby posiłków i częstości spożywania wybranych produktów wśród 100 otyłych dzieci w wieku 5-17 lat (42 dziewczęta i 58 chłopców) z dużą nadwagą lub otyłością. Badając preferencje żywieniowe pacjentów z otyłością, brałam pod uwagę produkty, które najprawdopodobniej determinowały nadwagę i otyłość, np. ser podpuszczkowy (żółty i topiony), jogurty smakowe, słodycze, słodkie napoje. Wyniki badań wskazują, że rzeczywiście wszystkie produkty, które wzięłam pod uwagę, bardzo często były powodem występowania nadwagi i otyłości. Dzieci jedzą za dużo jogurtów smakowych i serów podpuszczkowych. Dochodzi do tego niewystarczające spożycie produktów bogatych w błonnik pokarmowy, np. kasz i pieczywa pełnoziarnistego. Co trzecie badane dziecko nigdy nie jadło pełnoziarnistego pieczywa!

- Co jest największym problemem dzieci z nadwagą?

- Zdecydowanie spożywanie słodyczy. Żadna z badanych osób nie odpowiedziała, że ich nie je! Zaledwie cztery osoby odpowiedziały, że jadły słodycze rzadziej niż raz w tygodniu. Większość badanych spożywa słodycze powyżej trzech razy w tygodniu.

- Słodycze to chyba najgorszy produkt spożywczy?

- Tak, bo są najbardziej energetyczne, zawierają najmniej składników odżywczych i dają tylko na chwilę uczucie zaspokojenia głodu. A przy tym są smaczne i, niestety, uzależniające.

- Jak odmawiać dziecku słodyczy, gdy są tak smaczne i w dodatku wszechobecne?

- Można zlikwidować problem, jeżeli będziemy konsekwentni. Psychologicznie jest udowodnione, że na zmianę nawyków żywieniowych potrzeba od 20 do 70 dni. Jeżeli to nie będą chwilowe diety, ale konsekwentne odstawienie słodyczy, to jest szansa, że się odzwyczaimy od słodkiego smaku. Zalecam, by przez ten czas „psychologicznego odstawienia” nie spożywać nic słodkiego. Zostawić sobie tylko owoce świeże i suszone, które zrekompensują całą słodycz. Bo jeśli będziemy spożywać choćby tylko dwa cukierki w ciągu dnia, to i tak uzależnienie będzie narastać.

- A czy można zastępować słodycze sklepowe domowymi, zdrowszymi zamiennikami, np. ciastkami owsianymi z miodem albo daktylami zamiast cukru?

- Takie słodycze przynajmniej mają wartości odżywcze. Pamiętajmy jednak, żeby nie stosować ich na co dzień i na pewno nie między posiłkami. Zastąpmy nimi np. podwieczorek, ale też nie dawajmy ich w dużych ilościach.

- Jakie jeszcze produkty, oprócz słodyczy, dominują w diecie otyłych dzieci?

- Prawie codziennie badani sięgają po słodkie napoje, w tym także soki owocowe, które również mają dużo cukru. Dzieci jedzą też zbyt dużo mięsa czerwonego.

- A czego dzieci z nadwagą nie jedzą?

- Głównym problemem jest małe spożycie warzyw, roślin strączkowych i ryb. Warzywa mają dużo błonnika, nawadniają organizm, dostarczają mnóstwa witamin i składników mineralnych, mają też walory smakowe. Im więcej surowych warzyw w menu, tym spożycie konkretnego posiłku będzie mniejsze.

- Jeśli chodzi o produkty zbożowe, to trzeba podawać dzieciom tylko pełnoziarniste?

- Tylko i wyłącznie. Takie pieczywo czy kasze są bogatsze jeśli chodzi o zawartość składników odżywczych, mają więcej błonnika i na dłużej sycą, bo mają niski indeks glikemiczny.

- Czy trzeba restrykcyjnie liczyć spożywane kalorie?

- Wartość energetyczna znajduje się na drugim planie. Oczywiście problemem jest, gdy dziecko spożywa np. trzy razy więcej kalorii niż wynosi jego zapotrzebowanie energetyczne, bo dodatni bilans energetyczny będzie wpływał na nadwagę i otyłość. Ale znam też osoby, które ograniczają podaż kalorii, ale spożywają tylko produkty oczyszczone. Ich wysoki indeks glikemiczny sprawi, że szybciej zostaną przetworzone w tłuszcz i szybciej przybierzemy po nich na wadze (nawet, jeśli zjemy ich mniej ilościowo i mniej kalorycznie) niż po produktach o niskim indeksie. Jeśli ktoś liczy sobie w aplikacji kalorie, zachęcam by policzył jeszcze węglowodany.

- Czy zdarza się, że rodzic zapewnia, że zdrowo odżywia dziecko, a ono jednak tyje?

- Tak bywa, ale po dłuższej rozmowie okazuje się, że jednak pojawiają się jakieś błędy żywieniowe. Albo dowiaduję się, że wprawdzie dziecko je zdrowe produkty, ale nie spożywa śniadań (albo w ogóle niczego np. do godz. 15), spożywa nadmiar kalorii wieczorami. Częstym problemem jest brak regularności spożywania posiłków, a także zbyt mała podaż płynów, głównie wody. Niestety, dzieci piją za dużo soków i jedzą gotowe, bardzo przetworzone produkty.

- Mówi się, że zwykła obserwacja tego, co klienci wkładają w sklepie do koszyka, pozwala przypuszczać jaki jest stan zdrowia i wygląd danej osoby oraz jej domowników. A jeśli chodzi o dzieci - to rodzice ponoszą pełną odpowiedzialność za to, co kupują dzieciom?

- Wszystko zależy od tego, kiedy zostały w domu wprowadzone prawidłowe zasady żywieniowe. Czy od najmłodszych lat, czy wówczas gdy pojawiły się problemy ze zdrowiem, np. w wieku nastoletnim. W tym drugim przypadku dziecko będzie próbowało wymuszać na rodzicach zakup niezdrowych produktów, bo pamięta ich dobry smak. Znam dzieci, które miały wprowadzane zdrowe nawyki żywieniowe od najmłodszych lat. I nie ciągnie ich do słodyczy, słodkich napojów czy fast-foodów.

- Czy rodzice, kierując się wyborem zdrowych produktów dla dzieci, sugerują się reklamami?

- Niestety, w dużym stopniu czerpią wiedzę z reklam. Jeśli usłyszą że dany serek, soczek czy batonik jest zdrowy, to potem kupują go dziecku. Pamiętajmy, że reklama nie jest obiektywnym źródłem wiedzy dietetycznej. Warto poddać się dodatkowej kontroli dietetyka, żeby ocenił, czy dane produkty faktycznie wpływają prozdrowotnie.


2017-05-22 20:38, Agnieszka Deoniziak

Więcej informacji znajdziesz na Olsztyn24