Olsztyn24 - https://www.olsztyn24.com/
Katalonia - przemoc i potrzeba dialogu

 

Hiszpanie to społeczeństwo o dużych tradycjach lewicowych oraz anarchistycznych. Tragiczna wojna domowa (1936-39), w toku której zginęło ok. 300 tys. osób zaś ok. milion wyemigrowało i w jej następstwie utworzona, a trwająca aż 4 dekady dyktatura frankistowska, głęboko podzieliły obywateli. Jeszcze na krótko przed śmiercią gen. Franco (w listopadzie 1975 r.; nadal, jego ogromne mauzoleum znajduje się w tzw. Valle de los Caidos - Dolinie Poległych niedaleko Madrytu) stracono kilku anarchistów.

Przywrócenie monarchii (Juan Carlos z dynastii Burbonów, którego przed 3 laty de facto zmuszono do abdykacji i zastąpił go syn Filip) znacząco uspokoiło sytuację. Zgodnie z nową konstytucją z końca 1978 r., Hiszpania to państwo federacyjne złożone z 17 autonomii. Ich zakres nie jest identyczny, przy czym jej stopień jest najbardziej rozwinięty w przypadku Kraju Basków, Katalonii i Galicji. Co do Baskonii to do 2011 r. organizacja ETA (Kraj Basków i Wolność) prowadziła działalność zbrojną, która kosztowała życie ponad 800 osób.

Sama Katalonia nigdy nie cieszyła się niepodległością. Od XII stulecia powiązana unią personalną z Aragonią, a za jej pośrednictwem - później z Kastylią niejako tradycyjnie znajdowała się w cieniu tej ostatniej. Widoczna obecnie sytuacja głębokiego konfliktu społeczno-politycznego między Barceloną a Madrytem była nie do wyobrażenia jeszcze niecałą dekadę temu. Zanim wybuchł kryzys ekonomiczny we wrześniu 2008 r. tylko 15% mieszkańców Katalonii opowiadało się za niepodległością. Po 6 latach ta liczba wzrosła do 48%. Jakie były tego przyczyny?

Po pierwsze status autonomiczny Katalonii zaaprobowany przez jej obywateli w 2006 r. został nieco ograniczony w 2010 r. przez hiszpański Trybunał Konstytucyjny, co utrudniło możliwość porozumienia. Po drugie - kryzys gospodarczy i jego następstwa (w tym zaciskanie pasa, skandale korupcyjne itd.) wywołał niezadowolenie polityczne. Pogłębiły je wyniki wyborów na szczeblu krajowym. Heterogeniczna koalicja sił lewicy i prawicy katalońskiej, sięgając po populistyczne argumenty, uruchomiła tzw. „proces” zmierzający do niepodległości. To było i jest niełatwe w przypadku bogatego regionu („lokomotywy gospodarczej” całego kraju) i o dużym stopniu samorządności. Głównym hasłem separatystów stała się prezentacja Hiszpanii jako państwa autorytarnego, wrogiego Katalonii. Jednak jak ujął to Guillem Vidal: „przyrównywanie Hiszpanii do dyktatury - tak, jak by nic się nie zmieniło od czasu reżimu Franco - jest delikatnie mówiąc przesadą”.

Przebieg wydarzeń ostatnich dni jest znany. Referendum w Katalonii odbyło się na podstawie jednostronnej akcji, którą pospiesznie w parlamencie autonomii przeforsowała koalicja secesjonistyczna, przyjmując reguły nie tylko niezgodne z konstytucją z 1978 r., lecz także ze statutem o autonomii Katalonii z 2006 r. Jedną z nich było to, iż rezultat referendum ma być wiążący. Te reguły także unieważnił hiszpański Trybunał Konstytucyjny. Z kolei użycie przemocy na znaczną skalę przez władze centralne w Madrycie wykazały ich słabość, brak nieumiejętności dialogu (osłabiły też pozycję samego premiera Rajoya, choć raczej nie grozi mu stworzenie koalicji socjalistów, ruchu Podemos oraz ugrupowań katalońskich w Kortezach, która teoretycznie mogłaby nawet uzyskać większość). W sumie - nieco paradoksalnie - całe zamieszki mogły nawet przysporzyć sympatii separatystom. A przecież ludność Katalonii jest w omawianej materii bardzo podzielona, a w chaotycznym referendum nie głosowała nawet połowa obywateli.

Niezależnie od tego, co się stanie, niepodległości tej autonomii nie uzna ani Unia Europejska ani żadne z jej państw członkowskich. Katalonia NIE stanie się 29. członkiem Unii. Z pewnością jednak (choć w rożnym stopniu) mogą nasilić się stare tendencje separatystyczne. Ponownie w Kraju Basków i na Korsyce, we Flandrii i Szkocji (choć już raczej nie w Walii), we włoskim Tyrolu Południowym, czy na Wyspach Owczych. Na szczęście nie grozi scenariusz i tragedia Jugosławii lat 90. (wtedy, w warunkach wojny powstało aż 7 nowych państw). Nie powinien nawet powtórzyć się scenariusz pokojowego rozpadu - prawie równo przed 25 laty Czechosłowacji.

Konieczne jest przejście OD SWOISTEJ KONFRONTACJI DO DIALOGU między Madrytem a Barceloną. Napięcie uwidoczniło się nawet w hiszpańskiej lidze piłkarskiej! Być może potrzebne są pewne poprawki w statutach autonomii, czy w samej konstytucji Królestwa Hiszpanii.


2017-10-03 16:43, Tadeusz Iwiński

Więcej informacji znajdziesz na Olsztyn24