Olsztyn24 - Gazeta On-Line
Portal Informacyjny Olsztyna i Powiatu Olsztyńskiego

Kandydaci sześciu partii rozmawiali dziś (6.10) o problemach olsztyńskiego sportu. Spotkanie odbyło się późnym popołudniem w restauracji „Zakątki Europy”.

Z zaproszenia organizatorów nie skorzystał jedynie przedstawiciel Polskiej Partii Pracy - Sierpień 80. Pozostali jeszcze przed czasem stawili się na miejscu debaty. Po wylosowaniu numerów, cała szóstka zasiadła do stołu. Debatujących dość długą przemową uraczył na początek Janusz Porycki, dziennikarz, który przedstawił na slajdach stan wybranych olsztyńskich obiektów sportowych.

Zarówno przedstawiciele poszczególnych partii, jak i około 40 osób, które zasiadły na widowni, mieli szansę „podziwiać” zapomniane olsztyńskie perełki. Wśród nich m.in. Stadion Leśny, na którym kilkadziesiąt lat temu rekord świata w trójskoku pobił Józef Szmidt czy salę Budowlanych, znajdującą się niemal w samym centrum Olsztyna. Janusz Porycki nie wahał się używać takich określeń, jak „dżungla”, wspominając choćby o drodze do historycznego stadionu w Lesie Miejskim, po której niegdyś jeździli kolarze ścigający się w Tour de Pologne.

Po prezentacji, debatujący przeszli do głównej części spotkania, czyli odpowiedzi na pytanie, co można zrobić na rzecz poprawy wizerunku sportowej infrastruktury w Olsztynie. Pomysłów, jak to zwykle przed wyborami bywa, było mnóstwo. Rozpoczął Marcin Burza, przedstawiciel PJN. Jego zdaniem olsztyński sport można uzdrowić, działając wg trzech kroków. - Środowisko sportowe musi przygotować swój plan. To ważne, bo za trzy lata zostaną uruchomione kolejne środki z Unii Europejskiej. Trzeba zapobiec pomysłom takim, jak Termy Warmińskie marszałka Protasa - wyjaśniał osiemnasty na liście PJN Burza. Nieco innego zdania był kandydat Sojuszu Lewicy Demokratycznej, Andrzej Ryński. - Wizję obiektów sportowych muszą sporządzić władze miasta. Sportowcy mogą jedynie zasugerować im pewne rozwiązania - powiedział. Kandydat SLD pochwalił też działanie obecnych władz, jednocześnie przedstawiając pewne uwagi. - Dobrze, że powstało tyle Orlików, dobrze też, że wkrótce Olsztyn będzie miał basen z prawdziwego zdarzenia. Ja jednak stawiałbym na to, by budować mniejsze obiekty na każdym z osiedli - dodał były prezydent Olsztyna.

Podobne zdanie o Orlikach, choć do końca nie był pewien ich działania, miał przedstawiciel Ruchu Poparcia Palikota. Sławomir Szmit uznał jednak, że Olsztynowi przydałyby się też nieco inne obiekty, niż te, które obecnie zlokalizowane są w stolicy województwa. - Tu potrzebna jest hala, gdzie można byłoby uprawiać sporty walki. Widać, że młodzież chętnie trenuje judo czy MMA - tłumaczył Szmit.

Inaczej do tematu podeszła Iwona Arent. Obecna posłanka Prawa i Sprawiedliwości poleciła, by zastanowić się, co powinno być sportowym priorytetem dla Olsztyna. - W innym przypadku zawsze będzie tak, że przedstawiciele każdej z dyscyplin będą obstawali za swoim sportem - wyjaśniała posłanka.

Na przykłady z innych miast postawiła Beata Bublewicz z Platformy Obywatelskiej. - Już teraz Olsztyn odstaje od innych miast regionu. Tyle, że stamtąd dzwonią do mnie i proszą o pomoc. Na basen olimpijski też udało się znaleźć dofinansowanie. Takich inwestycji może być więcej, ale miasto musi być aktywne - tłumaczyła wiceprzewodnicząca sejmowej Komisji Kultury Fizycznej i Sportu.

Ostatnia głos zabrała Teresa Malec, kandydatka Polskiego Stronnictwa Ludowego. Na początku nie szczędziła pochwał pod adresem… koleżanki z listy wyborczej, Urszuli Pasławskiej. Odnośnie olsztyńskiej infrastruktury uznała, że dobrym rozwiązaniem mogłoby być przywrócenie blasku obiektom, które niegdyś były chlubą miasta. Zaznaczyła jednak, że trzeba skupić się też na nieco innych zadaniach. - Musimy pokochać sport od nowa. Teraz 47% uczniów szkół średnich przynosi zwolnienia z wuefu. Jak tak dalej pójdzie, to nie będzie dla kogo budować nowych obiektów - stwierdziła kandydatka PSL.

Po cyklu odpowiedzi, organizatorzy zaplanowali serię ripost, w odwrotnej kolejności. Krytyki pod adresem samorządowców nie szczędziła Beata Bublewicz. - Mieliśmy Tour de Polonge, była możliwość organizacji Rajdu Polski. Wszystko przepadło. Serce mi się krajało, jak załatwiałam rajd dla Mikołajek, a nie dla Olsztyna. Owszem, to nasz region, ale dlaczego nie Olsztyn? Tu po prostu nie chciano tej imprezy - wyjaśniała posłanka PO.

Samorządowców z Olsztyna nie oszczędził też przedstawiciel Ruchu Poparcia Palikota. - Straciliśmy nie tylko rajd i wyścig kolarski. Straciliśmy też Mistrzostwa Świata w siatkówce i EURO 2012. Ktoś głupi wymyślił Olsztyn miastem wolnym od futbolu - powiedział Sławomir Szmit.

W obronie samorządowców stanął Andrzej Ryński, na co dzień radny sejmiku województwa. -; Ich sytuacja się pogarsza. Kiedy byłem marszałkiem uznałem, że trzeba zbudować filharmonię i ta właśnie powstała - chwalił swoje rządy kandydat SLD.

W słowach nie przebierał też kandydat PJN. - Proszę Panią Bublewicz, by przypilnowała kolegę marszałka, żeby nie wymyślił skoczni narciarskiej w Lidzbarku, bo w Olsztynie nic już wtedy nie będzie - powiedział Marcin Burza. Uznał też, że w obecnej sytuacji aquapark jest Olsztynowi niepotrzebny. - Mamy taki obiekt w Pluskach. Lepiej byłoby wyłożyć te pieniądze na stworzenie linii autobusowej do tej miejscowości.

Kandydat PJN, zdaniem posłanki Iwony Arent, powiedział też o kilka słów za dużo, co nieco podniosło emocje debatujących. Poszło o kwestię budowy stadionu przy pomocy partnerstwa publiczno-prywatnego oraz stawiania nowoczesnych obiektów dla młodzieży. Burza zarzucił posłance PiS-u, że chwali się pozyskiwaniem środków na skateparki. Arent uznała, że jedynie rozmawiała z młodzieżą o potrzebie takich obiektów i nie przypisuje sobie żadnych zasług.

Spotkanie zakończyły pytania od publiczności, która wykorzystując jedną z ostatnich okazji przed wyborami, niejednokrotnie zbaczała z tematyki sportu.