Olsztyn24 - Gazeta On-Line
Portal Informacyjny Olsztyna i Powiatu Olsztyńskiego

Olsztyn24
01:03 20 kwietnia 2024 Imieniny: Agnieszki, Amalii
YouTube
Facebook

szukaj

R E K L A M A
Banner A
Newsroom24 Działalność polityczna
Tadeusz Iwiński | 2013-01-20 19:33 | Rozmiar tekstu: A A A

Wojna w Mali, zakładnicy w Algierii i co dalej?

Olsztyn24
 

Rozwój sytuacji w Mali w ciągu ostatniego roku, a zwłaszcza duża aktywność terrorystów islamskich na północy tego kraju oraz rozpoczęta interwencja wojsk francuskich i związana z tym w pewnym stopniu akcja terrorystyczna w Algierii - o skutkach trudnych jeszcze do przewidzenia, każą zwrócić uwagę na to 16-milionowe państwo Afryki Zachodniej, 4-krotnie większe od Polski. Tym bardziej, iż w najnowszej historii Mali - kraju o niezwykle ciekawej historii i bardzo atrakcyjnym dla turystów (nie tylko Timbuktu) - występuje znaczący wątek polski. Alpha Oumar Konare, historyk i archeolog, w ciągu 8 lat prezydent Mali i późniejszy pierwszy przewodniczący Komisji Unii Europejskiej (2003-2008), ukończył Uniwersytet Warszawski.

Sytuacja w Mali zaczęła się bardzo komplikować w roku ubiegłym-obalenie rządu cywilnego, a zwłaszcza pojawienie się na ogromnych obszarach północno-wschodnich tego kraju (skąd np. niekiedy bliżej do stolicy Nigru Niamey niż do Bamako) trzech różnych ugrupowań wojskowych, w tym regionalnej odnogi Al.-Kaidy, stanowiły poważne zagrożenie dla stabilizacji Afryki Zachodniej. Nie wchodząc w szczegóły, wiązało się to z powstaniem Tuaregów, których ruch (m.in. po zajęciu Timbuktu i Gao) proklamował niepodległość tzw. Azawadu. Nie uznały tego inne państwa, ale perspektywa utworzenia struktury szariackiej nasuwała paralele z możliwym scenariuszem zbliżonym do somalijskiego, a nawet afgańskiego.

Wczoraj wróciłem z kilkudniowego pobytu w Nigerii, gdzie kierowałem delegacją Stowarzyszenia Europejskich Parlamentarzystów na rzecz Afryki (AWEPA). To 170-milionowe, de facto regionalne mocarstwo, państwo jest siłą motoryczną ECOWAS, Wspólnoty Gospodarczej Afryki Zachodniej - organizacji mającej integrować (w dużej mierze na wzór Unii Europejskiej) 15 krajów, w tym Mali. Nasze rozmowy, m.in. z szefem parlamentu ECOWAS (a zarazem wiceprzewodniczącym Senatu nigeryjskiego) Ike Ekwemeradu, siłą rzeczy dotyczyły też tego co się dzieje w Mali, które w ub.r. zostało nawet na pewien czas zawieszone w pracach tej Wspólnoty.

Nota bene siły zbrojne krajów członkowskich ECOWAS - w ramach tzw. operacji MISMA, pod dowództwem nigeryjskiego generała Shehu Abdelkadira, są już stopniowo rozlokowywane na terytorium malijskim. Będą wspierały miejscową armię (słabo wyposażoną i niezbyt dobrze wyćwiczoną) oraz współdziałały z oddziałami francuskimi. Kluczem jawi się bowiem afrykanizacja konfliktu-tak, aby nie był on pojmowany jako operacja militarna byłej metropolii. Aby nie twierdzono, że kolejny raz sprawdza się stare powiedzenie arabskie, iż „Prawda leży na dnie naftowego szybu”. Żołnierzy afrykańskich ma być łącznie co najmniej 3300, co jest zbliżonym kontyngentem do francuskiego (obecnie 2 tys., a w przyszłości nawet dwa razy tyle). Poza jednostkami nigeryjskimi najwięcej ma być żołnierzy z: Togo, Nigru, Burkina Faso, Beninu, Ghany, Gwinei i Senegalu. Szczyt państw ECOWAS-u, który ma się zebrać lada dzień, ma wypracować całościową strategię podejścia do najpoważniejszego od wielu lat zachodnioafrykańskiego konfliktu.
R E K L A M A
Trudno dziś jednoznacznie odpowiedzieć na ile ocena władz w Paryżu, iż Mali może stać się „wylęgarnią terroryzmu u wrót Europy” jest realna. Z pewnością nie można tego lekceważyć, a operacja-jak wszystko na to wskazuje, od pewnego czasu precyzyjnie przygotowywana- wzięcia kilkuset zakładników we wschodniej Algierii, w bogatym w gaz ziemny rejonie In Amenas (konkretnie w Tagantourine), zorganizowana przez dżihadyjskie komando, pod wodzą 40-letniego Algierczyka Mochtara Belmochtara (pseudonim Mr Marlboro, gdyż zajmował się przedtem . m.in. przemytem papierosów) zdaje się potwierdzać tę ocenę. W pewnym sensie przypominała ona (niezależnie od szeregu różnic) atak oddziału czeczeńskiego separatysty i terrorysty Szamila Basajewa w 1995r. na szpital w Budionnowsku (w kaukaskim Kraju Stawropolskim), gdzie wzięto prawie tysiąc zakładników.

Warto odnotować, iż decyzja rządu francuskiego o interwencji wojskowej w Mali została poparta przez tamtejszą opinię publiczną i w sporym stopniu podreperowała słabe notowania socjalistycznego prezydenta Francois Hollande’a. Znamienne przy tym, iż władze w Paryżu nie skrytykowały niezbyt dobrze przygotowanej akcji algierskich jednostek specjalnych w jej pierwszej fazie (w czwartek) w rejonie In Amenas, która zakończyła się tylko częściowym powodzeniem oraz śmiercią kilku zachodnich zakładników i to samo odnosi się do nieco bardziej już udanej sobotniej operacji, w toku której (brak dokładnych danych) śmierć poniosło ponad 20 zakładników i przeszło 50 porywaczy (ale uwolniono jednak kilkaset osób!). Uznanie dla tych akcji wyraziły też m.in. USA, szczególnie dotknięte groźbą terroryzmu, ale niektóre kraje (np. Japonia) miały szereg wątpliwości. Na uwagę zasługuje przy tym niezmiennie dobra współpraca Paryża z władzami w Algierze (de facto reprezentującymi siły wojskowe), które przed wielu laty nie dopuściły do objęcia władzy w tym kraju przez ugrupowania islamistyczne - zwycięskie w wyborach.

Nadzwyczajne spotkanie w Brukseli szefów dyplomacji państw Unii Europejskiej w miniony czwartek udzieliło poparcia Francji, która - by zacytować odpowiedzialną za politykę zagraniczną w UE Catherine Ashton - „nie jest osamotniona i będzie popierana w różny sposób, nie wykluczając wsparcia wojskowego”. Moim zdaniem Polska powinna jednak ograniczyć się do wsparcia politycznego oraz szkoleniowego dla armii malijskiej. Nie mamy do czynienia (przynajmniej na razie) z operacją typu EUFOR w Czadzie i Republice Środkowoafrykańskiej (w latach 2007-2009, potem odpowiedzialność przejęły siły ONZ), która stanowiła piątą operację wojskową Unii w ramach Europejskiej Polityki Bezpieczeństwa i Obrony. Miała ona wówczas na celu powstrzymanie rozprzestrzeniania się groźnego konfliktu w Darfurze, we wschodnim Sudanie. Rada Bezpieczeństwa ONZ (jeszcze w grudniu ub.r. przyjęła specjalną uchwałę nt. sytuacji w Mali) popiera działania władz Kraju Marianny. Polska- ze swoimi doświadczeniami w Iraku i Afganistanie - nie powinna jednak moim zdaniem wysyłać żołnierzy do Mali, którzy by brali (jak już to czynią Francuzi - niektórzy twierdzą, iż jest to rewanż za wsparcie udzielone przez Malijczyków w II wojnie światowej) bezpośredni udział w walkach. Błędem obecnego rządu nad Wisłą było natomiast zrezygnowanie przez Polskę przed kilku laty z długoletniej obecności naszych żołnierzy (w ramach sił ONZ) w południowym Libanie oraz na Wzgórzach Golan, choć to nieco inna jakościowo sytuacja.

Nie przypuszczam, aby w okresie wciąż trwającego kryzysu finansowo-gospodarczego, mimo symptomów jego łagodzenia, Unia Europejska podejmowała en bloc kroki świadczące o jej nowej polityce w sferze militarnej. Natomiast wątek walki z terroryzmem, także w kontekście groźby „zderzenia cywilizacji” -by ująć określenia Samuela Huntingtona- pozostanie niezmiennie aktualny. Zagrożenie terroryzmem nawiązującym do skrajnych interpretacji islamu- również. A z kolei wielu będzie wskazywać na niezmienną trafność innej maksymy arabskiej: „Wielbłąd ma swoje plany, a poganiacz swoje”.

Tadeusz Iwiński

Pogodynka
Telemagazyn
R E K L A M A
banner
Podobne artykuły
Najnowsze artykuły
Polecane wideo
Najczęściej czytane
Najnowsze galerie
R E K L A M A
Banner F
Copyright by Agencja Reklamowo Informacyjna Olsztyn 24. Wszelkie prawa zastrzeżone.