Olsztyn24 - Gazeta On-Line
Portal Informacyjny Olsztyna i Powiatu Olsztyńskiego

Olsztyn24
22:49 06 maja 2024 Imieniny: Filipa, Judyty
YouTube
Facebook

szukaj

R E K L A M A
Banner A
Newsroom24 Działalność polityczna
Tadeusz Iwiński | 2014-08-13 11:19 | Rozmiar tekstu: A A A

Turcja Erdogana, Turcja Ataturka

Olsztyn24
 

Recep Tayip Erdogan - pełniący od 2003r. funkcję premiera, przewodniczący konserwatywnej, prawie 9-milionowej Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP, to najliczniejsza partia europejska), uzyskując w niedzielnych, pierwszych w historii Turcji powszechnych wyborach głowy państwa prawie 52% głosów, został wybrany prezydentem kraju na 5 lat (z możliwością reelekcji). Zwyciężył już w I turze - pokonując wspólnego kandydata dwóch głównych formacji opozycyjnych: utworzonej jeszcze przez Ataturka socjaldemokratycznej Republikańskiej Partii Ludowej (CHP) i nacjonalistycznej Partii Ruchu Narodowego (MHP) prof. Ekmeleddina Ihsanoglu (38,5%) oraz lidera nowo powstałej Ludowej Partii Demokratycznej (HDP) Selahattina Demirtasa, popieranego zwłaszcza przez społeczność kurdyjską (9,7%). Frekwencja wyniosła 74%.

Erdogan (jego nazwisko w języku tureckim oznacza „mężny sokół”) będzie od 28 sierpnia br. 12. od powstania Republiki w 1923 r. prezydentem. Dotychczas wśród jego poprzedników mieliśmy 6 generałów, 4 byłych premierów i przewodniczącego Trybunału Konstytucyjnego. Dziesiątka z nich została wybrana przez 550-osobowy parlament, zaś przywódca wojskowego puczu z 1980 r. Kenan Evren stał się głową państwa w rezultacie referendum w sprawie nowej konstytucji przeprowadzonego w roku 1982. Erdogan ma więc najsilniejszy mandat od czasów ojca nowoczesnej Turcji , gen. Mustafy Kemala Ataturka, będącego prezydentem do swej śmierci w 1938 r. Ten 60-letni polityk, wywodzący się z ubogiej rodziny w stambulskiej dzielnicy Kasimpasa, z którym miałem okazję kilkakrotnie rozmawiać, ukończył średnią szkołę religijną, a następnie Uniwersytet Marmara. Amator piłki nożnej, zapalony kibic Fenerbahce, od początku poświęcił się polityce i już w wieku 40 lat był merem Istambułu. Po wielu perturbacjach politycznych (m.in. skazano go na 4 miesiące więzienia za recytację wiersza z silnymi akcentami islamskimi, co sąd uznał za naruszenie zasady świeckiego państwa) założył, w 2002 r. wraz z dotychczasowym prezydentem Abdullahem Gulem AKP.

Partia Sprawiedliwości i Rozwoju pod wodzą Erdogana odniosła 8 kolejnych sukcesów wyborczych: trzy parlamentarne, trzy samorządowe i dwa w referendach konstytucyjnych, w tym w 2007 r., w którym zdecydowano o bezpośrednich wyborach prezydenckich. Stało się to głównie dzięki wyraźnemu rozwojowi gospodarczemu Turcji. W ciągu owych lat dochód per capita wzrósł trzykrotnie - z 3,5 tys. $ w 2002 r. do 10,8 tys. $ w 2013 r., inflacja spadła z 30 do 9%, a rezerwy walutowe wzrosły pięciokrotnie - do 136 mld $ w ub.r. Ogromnie rozwinęły się budownictwo i infrastruktura (np. Turkish Airlines od 4 lat uznawane są za najlepszą linię lotniczą w Europie). Generalnie Turcja stała się mocarstwem regionalnym, nie tylko ze względu na drugą co do wielkości (półmilionową) armię w NATO, prowadzącym w dużej mierze samodzielną politykę zagraniczną, umiejętnie wykorzystującym np. kulturowo-cywilizacyjne związki z takimi państwami, jak Kazachstan, Azerbejdżan, czy Uzbekistan. Zaawansowany został proces pokojowego rozwiązania bolesnego problemu kurdyjskiego.

W telewizyjnym przemówieniu wygłoszonym po ogłoszeniu wstępnych wyników, które oglądałem w stolicy tureckiego Kurdystanu, historycznym milionowym Diyarbakir (obserwowałem właśnie tam, z ramienia Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy te wybory), Erdogan zapowiedział kontynuowanie reform i procesów pojednania narodowego. Kolejny raz zaakcentował, iż nie będzie bezstronnym prezydentem - „Mamy dwie strony: państwo i naród. Ja zawsze będę po stronie narodu”. Ze względu na wewnętrzne regulacje w szeregach partii AKP, polegające na tym, że nie można piastować danych stanowisk (np. posła, burmistrza itd.) dłużej niż przez 3 kadencje, wiadomo było, iż „teflonowy premier” - jak go niekiedy nazywano - nie będzie mógł dalej pełnić funkcji szefa rządu. Dlatego od pewnego czasu władze podejmowały próby zmiany konstytucji - szczególnie, by system parlamentarny przekształcić w prezydencki. Prace specjalnej 12-osobowej  komisji skończyły się niepowodzeniem, zaś AKP nie dysponuje niezbędną większością 2/3 głosów w Wielkim Zgromadzeniu Narodowym Turcji, aby tego dokonać. Ta kwestia dominowała w kampanii wyborczej, przy czym Ihsanoglu (do niedawna sekretarz generalny Organizacji Współpracy Islamskiej) m.in. w rozmowie z nami zdecydowanie opowiedział się za utrzymaniem status quo. Z kolei dla Demirtasa główną sprawą jest przeciwdziałanie dyskryminacji na jakimkolwiek tle, zwłaszcza etnicznym, religijnym, bądź ze względu na płeć (jako jedyny odnosił się np. do praw środowiska LGBT). Nie ulega jednak wątpliwości, że Erdogan jako prezydent będzie kontynuował wysiłki na rzecz zmiany konstytucji, licząc na korzystny wynik w następnych wyborach parlamentarnych. Winny się one odbyć w połowie 2015 r., ale nie można wykluczyć ich przyśpieszenia.
R E K L A M A
W okresie rządów AKP blisko 80-milionowa Turcja zmieniła się pod wieloma względami, nie tylko gospodarczym. Wyraźnie zmniejszyła się rola armii, która przez dekady odgrywała rolę swoistego obrońcy modelu państwa (szczególnie jego świeckości) stworzonego przez Ataturka.

Wojsko, które 3-krotnie po II wojnie ingerowało w życie polityczne kraju, znajduje się obecnie pod cywilną kontrolą. Nie do końca jednak wyjaśniona została sprawa tzw. afery Ergenokonu - domniemanej tajnej organizacji powołanej przez oficerów armii, policji, służb specjalnych i prawicowych partii nacjonalistycznych, dążącej jakoby do obalenia aktualnych władz. W związku z tym aresztowano setki osób, dużą część z nich skazano, a zdaniem sporej części opozycji chodzi o działania niedemokratyczne i głównie w nią wymierzone. Ponadto od pewnego czasu władze prowadzą intensywne działania wymierzone w zwolenników tzw. Ruchu Gulena (od nazwiska kontrowersyjnego imama Fetullaha Gulena, przebywającego w Pensylwanii - niegdyś zwolennika Erdogana, a obecnie wyraźnego oponenta), znajdujących się głównie w aparacie wymiaru sprawiedliwości oraz w policji. Ich aresztowania trwały nawet w trakcie kampanii wyborczej. Są oni też oskarżeni o tajne nagrywanie w ciągu prawie dwóch lat rozmów prowadzonych przez czołowych polityków rządowych (w tym samego Erdogana) przez zaszyfrowane telefony. Częściowo przypomina to aktualną polską aferę taśmową.

Nie brakuje licznych oskarżeń, kierowanych pod adresem przyszłego prezydenta i całej kierowniczej ekipy AKP - o naruszanie swoistego testamentu Ataturka, o postępującą islamizację Turcji, o ograniczanie swobód demokratycznych, w tym wprowadzanie bardziej lub mniej wyraźnej cenzury, m.in. w mediach, o aresztowania dziennikarzy. Stąd rodziły się i rodzą - szczególnie w dużych miastach - protesty, których symbolem stały się demonstracje w Parku Gezi w Istambule (zaczęło się od wątków ekologicznych). Zaostrzono prawo aborcyjne, wprowadzono duże ograniczenia spożycia alkoholu, podejmowane są próby przeforsowania konserwatywnych rozwiązań obyczajowych. W kampanii prezydenckiej opozycja wskazywała na nierówny dostęp trójki kandydatów do mediów (zwłaszcza do telewizji), na niejasności mechanizmów finansowania oraz wyraźne popieranie przez instytucje państwowe obecnego premiera.

Recept Tayip Erdogan nie jest z pewnością dyktatorem, co mu zarzucają niektórzy, choć w jego działaniu dostrzega się elementy autokratyzmu. Ciekawe będzie to, kto okaże się jego następcą na stanowisku szefa partii AKP i premiera. Kandydatów jest kilku, wśród nich np. dotychczasowy prezydent Gul (nie mógłby on jednak teraz stanąć na czele rządu, gdyż nie spełnia wymogu bycia posłem), wicepremier Bulent Arinc, czy (według mnie „czarny koń” w tym wyścigu) obecny minister spraw zagranicznych Ahmet Davutoglu. Przesadne jest też twierdzenie, iż Turcja oddala się od Europy. Przecież od ponad pół wieku zabiega o członkostwo w Unii Europejskiej i choć ma od dziesiątków lat status państwa stowarzyszonego z UE, to zamknęła dopiero 1 z 35 rozdziałów negocjacyjnych. Niektóre państwa zachodnie hołdują w tym obszarze stereotypom, a moim zdaniem bez perspektywicznego przyjęcia do Unii zarówno Ukrainy, jak i Turcji ta struktura integracyjna nie okaże się wystarczająco konkurencyjna ani dla USA ani Chin.

Niebezpieczna jest jednak m.in. rosnąca polaryzacja polityczna oraz geograficzna społeczeństwa tureckiego. Widoczny jest pogłębiający się rozdźwięk między tendencjami i środowiskami liberalnymi a wyraźnie konserwatywnymi. Te pierwsze są silne w dużych miastach i na wybrzeżu kraju (Ihsanoglu wygrał np. w Izmirze i Antalyi; w Istambule czy Ankarze był niemal remis, jednak ze wskazaniem na obecnego premiera), w centralnej Anatolii dominuje wyraźnie zachowawcza AKP. Z kolei kurdyjski wschód kraju cechuje się znaczącą odrębnością.

Gdyby powiodła się Erdoganowi zmiana konstytucji, to zyskałby pozycję trochę zbliżoną do tej, jaką miał Ataturk. Za 9 lat - w roku 2023 - minie sto lat od powstania postosmańskiej, republikańskiej Turcji. Wszystko wskazuje na to, iż wtedy na czele tego państwa będzie stał nadal obecny prezydent - elekt, który często mówi o „NOWEJ TURCJI”. Czas pokaże, czy i jakie będą wówczas podobieństwa „Ataturka II” do jego historycznego pierwowzoru.

Tadeusz Iwiński

Pogodynka
Telemagazyn
R E K L A M A
banner
Podobne artykuły
Najnowsze artykuły
Polecane wideo
Najczęściej czytane
Najnowsze galerie
R E K L A M A
Banner F
Copyright by Agencja Reklamowo Informacyjna Olsztyn 24. Wszelkie prawa zastrzeżone.