Na stare lata dowiedziałem się, że oscypek jest afrodyzjakiem - ujawnił Krzysztof Daukszewicz na początku spotkania autorskiego w olsztyńskiej Książnicy Polskiej we wtorek (4.08).
Licznie przybyli słuchacze dowiedzieli się także, że znany satyryk i artysta kabaretowy jako początkujący nauczyciel był szefem ZMW w powiecie Szczytno, ale już jako znany artysta redaktorem więziennego miesięcznika „Stygmat” i jak latał wojskowym samolotem do Krakowa i z powrotem.
Jednak nie o tym traktuje jego najnowsza książka „Pamiętnik IV Rzepy”. Jest to zapis dwóch lat rządów Prawa i Sprawiedliwości, a właściwie anegdot, powiedzonek, cytatów i dowcipów z okresu rządów braci Kaczyńskich. Pewnie dlatego ich bohaterami są głównie aktywiści PiS. Ta książka, jak mówi jej autor, uchroni te cytaty od niepamięci.
-
Bo jak ktoś za dziesięć lat otworzy tę książkę, to zobaczy, jaka była ewolucja polityczna europosła Ryszarda Czarneckiego. Jak przechodził do trzech partii, jak w którymś momencie na jego blogu internetowym pojawiały się żarty z pana prezydenta, który nagle stał się jego bożyszczem. A w międzyczasie do Leppera mówił „Panie Marszałku”. Dla mnie poseł Czarnecki jest czymś, co w świecie nie istnieje, bo człowiek składa się w 70 % z wody, a on w 100 % z wazeliny - komentował przy śmiechu publiczności autor „Pamiętnika IV Rzepy”.
Krzysztof Daukszewicz, rocznik 1947, mówi o sobie, że nie należy do ludzi narzekających. Tak jak jego rodzice, których po wojnie połączył Czerwony Krzyż w Olsztynie.
-
Wtedy jak dwie marchewki wyrosły w ogródku i miało się coś z drzewa, to wszyscy byli szczęśliwi, że już nikt nie strzela i dzieci są bezpieczne - wspominał.
Dziś również nie ma powodów do narzekań; do jakiego miasta nie zajedzie, wszędzie widać zmiany, nawet na krytykowanych drogach. Gdy jechał ze Szczytna do Olsztyna, co 10 kilometrów stawał na światłach. Ale to znaczyło, że te drogi się buduje, bo kiedyś trzeba to zrobić.
Czy dlatego w swej książce mniej obśmiewa Platformę Obywatelską, bo więcej robi niż PiS? Nie, po prostu zdokumentował w niej - w formie satyrycznej - okres rządów PiS, a „Pamiętnik...” miał ukazać się blisko dwa lata wcześniej. Na przeszkodzie stanęła groźna choroba i śmierć żony autora Małgorzaty Daukszewicz z domu Kreczmar.
Poza tym nie wszyscy politycy pozostawiają po sobie anegdoty, jak np. „teflonowy” Aleksander Kwaśniewski czy Donald Tusk, choć Daukszewicz zamierza napisać „Tuskoland”. Na razie serwuje dowcipy z obozu obecnej opozycji. Ostatnio rozbawiła go wypowiedź posła Joachima Brudzińskiego, który postanowił mieć syna i w związku z tym ujawnił: „Pojechałem do mamy do Nowego Sącza, najadłem się oscypków i będę strzelał”.
-
Na starość dowiedziałem się, że oscypek jest afrodyzjakiem - skomentował Daukszewicz. Ale sam potwierdza, że dowie się znacznie więcej. Być może doczekamy się jego niezwykle interesujących przeżyć osobistych, np. z okresu jego pracy dyrektora Domu Kultury w Szczytnie czy występów w kabarecie Gwuść, potem kariery w Warszawie, jak też redagowania pisma więziennego w Siedlach. Ale także o kulisach odsunięcia go od telewizji publicznej, co uczyniła Nina Terentiew po jednym z koncertów. Na brak popularności jednak Daukszewicz nie narzeka, chociażby w cotygodniowych występach w Szkle Kontaktowym.