Olsztyn24 - Gazeta On-Line
Portal Informacyjny Olsztyna i Powiatu Olsztyńskiego

Olsztyn24
04:53 18 kwietnia 2024 Imieniny: Alicji, Bogusławy
YouTube
Facebook

szukaj

R E K L A M A
Banner A
Newsroom24 Imprezy, wydarzenia
Łukasz Czarnecki-Pacyński | 2016-05-05 09:03 | Rozmiar tekstu: A A A

Majówka wyczarowana z gliny

Olsztyn24
Majówka w skansenie w Olsztynku (fot. Anna Wojszel - wszystkie) | Więcej zdjęć »

Jak rzemiosło garncarskie wygląda współcześnie? Czy jego mistrzowie nawiązują w swojej praktyce do liczącej setki lat tradycji? Można było się o tym przekonać podczas niedzielnego (1.05) „Jarmarku sztuki nie tylko ludowej” w olsztyneckim skansenie.

Wiosenne jarmarki w olsztyneckim Muzeum Budownictwa Ludowego koncentrują się od niedawna wokół wybranego tematu. Dwa lata temu były to: „Taniec i śpiew”, rok później: „Plecionkarstwo”, a w tym roku hasłem przewodnim „Jarmarku sztuki nie tylko ludowej”, który odbył się w Skansenie w Olsztynku 1 maja 2016 było: „Wyczarowane z gliny”.

- Pokazujemy nie tylko tradycyjne rzemiosło ludowe, ale także współczesne wyroby artystyczne inspirowane sztuką ludową - informuje dyrektor Muzeum Budownictwa Ludowego w Olsztynku Ewa Wrochna. - Przybyło do nas ponad pięćdziesięciu wystawców z regionu Warmii i Mazur, ale nie tylko.

I chociaż na licznych stoiskach można było odnaleźć i zabawki dla dzieci, i wyroby z miedzi i mosiądzu o wzorach nawiązujących do historycznych, to najważniejszym w Olsztynku tematem było tej niedzieli bez wątpienia garncarstwo. Przybyło wielu wystawców prezentujących ceramikę, wśród nich: Barbara i Wiesław Zawistowscy z Dywit, Kaflarnia Warmińska z Marcinkowa czy Paweł Piechowski z Czarnej Wsi Kościelnej. Niektórzy z nich są garncarzami z dziada-pradziada.
R E K L A M A
Wiesław Zawistowski z Dywit od czterdziestu lat zajmuje się ceramiką. Zaczynał od produkowania pamiątkarskich, ludowych wyrobów produkowanych na potrzeby turystów, ale teraz, od piętnastu już lat wykorzystuje w swojej twórczości motywy zaczerpnięte z badań archeologicznych.

- Po trzech latach pracy nauczycielskiej poczułem, że garncarstwo to jest to - opowiada pan Wiesław kręcąc stopami tradycyjne garncarskie koło. Do zawodu podchodził, jak mówi, cztery lata. Zanim opanował tajniki garncarskiego kunsztu „najpierw to glina mną rządziła na kole” - wspomina z przekąsem.

Muzeum przygotowało m.in. stoisko z warsztatem ręcznego lepienia z gliny dla najmłodszych. Właśnie ćwiczą lepienie metodą wałeczków.

- To stara, archeologicznie udokumentowana metoda, znana od pradziejów - informuje Monika Sabljak-Ołędzka, adiunkt w Dziale Architektury MBL. - Do dzisiaj używana przez Indian zamieszkujących dżunglę południowoamerykańską. Polega na na tym, że ukręca się z gliny odpowiedniej wielkości wałeczki, które następnie łączy się ze sobą, „budując” w ten sposób naczynie. Można tą metodą lepić i duże i całkiem malutkie naczynia.

Ośmioletnia Zuzia przyjechała do Olsztynka z mamą i cały spędzony tu czas poświęciła pracy w glinie, tworząc kompozycję przedstawiającą słowika w gniazdku. Zaaferowana pracą, potakuje tylko głową z uśmiechem, kiedy pytam, czy dobrze się bawi.

- Trochę tu zimno, ale bardzo się cieszę, że ludzie mogą tu prezentować swoje fascynacje, których podziwianie sprawia naprawdę dużą radość - cieszy się napotkany w Olsztynku polski poeta, historyk literatury i krytyk literacki, prof. Zbigniew Chojnowski, kierownik Zakładu Literatury XX i XXI wieku w Instytucie Filologii Polskiej UWM.

Na stoisku stowarzyszenia charytatywnego Olsztyn Kocha Koty spotykam prawdziwych pasjonatów pomocy bezdomnym zwierzętom. To oni uświadamiają mi, że chory kot sam nie poprosi o pomoc a kiedy ciężarna, bezdomna kotka urodzi kolejne, niechciane kocięta, umrą one wkrótce z głodu i zimna.

- Dlatego zajmujemy się bezdomnymi kotami - wyjaśnia wolontariuszka stowarzyszenia Beata, która opowiada, ze kiedy ktoś widząc chorego lub rannego kota bez opieki zadzwoni pod interwencyjny numer telefonu 605 682 082, zaraz na miejscu zjawią się przedstawiciele stowarzyszenia, którzy potrzebującego pomocy zwierzaka poddadzą opiece weterynaryjnej a potem postarają się, by ktoś go zaadoptował.

Na terenie skansenu, nieco oddalony od prezentowanych tu obiektów architektonicznych, stoi zbudowany kilka lat temu według tradycyjnej technologii tzw. piec kopułowy do wypalania glinianych naczyń. Jego budulcem jest cegła na zaprawie glinianej, a ściany obiektu otynkowano, zgodnie z zasadami tradycyjnej sztuki zduńskiej, gliną, piaskiem i słomą.

- I co, te garnki tak się tu załadowuje i zamurowuje otwór wejściowy? - dopytuje pan Zbigniew z Olsztyna, który przyjechał do Olsztynka z całą rodziną.

- Tak, ale najpierw trzeba je jeszcze dobrze wysuszyć - wyjaśnia Paweł Szymański, właściciel „Garncarni” - firmy produkującej naczynia gliniane metodą tradycyjną. - Ulepione z gliny naczynie schnie dosyć długo, czasem nawet do dwóch tygodni. To zależy od stopnia zawilgocenia gliny oraz późniejszego przeznaczenia wyrobu.

Wysuszone naczynie wypala się w piecu w temperaturze 550 ºC. Potem trzeba je jeszcze „zahartować” przez kąpiel w specjalnej „zupie” zwanej „braha”, która musi mieć kwaśny odczyn oraz zawierać dużą ilość substancji organicznych.

- Te substancje wnikają wówczas w pory wyjętego z pieca, gorącego naczynia i dopiero wtedy staje się oo ceramiką - informuje pan Paweł, który do hartującej kąpieli używa rozcieńczonego, gorącego zakwasu z mąki żytniej.

Na jednym ze stoisk można było także odnaleźć propozycję ekologicznych, drewnianych, niepomalowanych niczym zabawek dla najmłodszych, które jednak, ku zaskoczeniu ich producenta nie cieszyły się wcale wzięciem:

- Jakoś do rodziców nie dociera, że to właśnie dzięki takim zabawkom pobudza się wyobraźnię dziecka i stymuluje je wtedy do rozwoju - dziwił się pan Andrzej, który z konieczności zaopatrzył też swoje stoisko w zestaw kolorowych klocków, które nie wymagają uruchomienia dziecięcej wyobraźni i które „idą” z kolei jak woda, chętnie kupowane przez rodziców. No cóż, business is business.

- Zaproszenie od Skansenu na majówkę przyjąłem z ochotą - mówi prof. Stanisław Czachorowski z UWM, znany na Warmii i Mazurach popularyzator nauki, zaangażowany także w ochronę dziedzictwa kulturowego i przyrodniczego, oraz pasjonat niezawodowego malarstwa. To zaproszenie wiązało się z zabraniem ze sobą jeszcze kilku znajomych profesora, zainteresowanych malowaniem kamieni i dachówek w przestrzeni publicznej olsztyneckiego Muzeum. - Dołączyło do nas także kilka osób parających się muzyką i wyszła z tego sympatyczna majówka - artystyczna i edukacyjna - cieszy się profesor.

Ten muzyczny team to była sławna olsztyńska pieśniarka Ania Broda, grająca też z pasją na tradycyjnych cymbałach, której towarzyszyła brytyjsko-polska kapela Krótka Polka, w składzie: wokalistka i akordeonistka Aneta Fabisiak-Hill z Frączek; jej mąż, multiinstrumentalista i wokalista Trevor Hill; oraz skrzypek Benedict Kulczyński ze Stawigudy. Ania Broda ze swoimi wspaniałymi cymbałami, będącymi współczesną rekonstrukcją starych cymbałów rzeszowskich, zaczarowała publiczność wirtuozerskim wykonaniem klasycznych pieśni polskich, łemkowskich i ukraińskich, śpiewanych w duecie wraz z Anetą Fabisiak-Hill.

Ulotki zachęcające do rozpoczęcia studiów na Wydziale Humanistycznym UWM na nowym kierunku Dziedzictwo Kulturowe i Przyrodnicze przywiozły do Olsztynka dwie malarki, studentki tego kierunku: Maria Karbowska z Olsztyna i Ania Wojszel (tak się podpisuje na obrazach) z Wipsowa. Ania poprowadziła też warsztat malarski, podczas którego mieszkańcy regionu, często kilkuletni, odkrywali radość tworzenia sztuki. - To naprawdę cudowny odpoczynek - podsumowała swoją olsztynecką niedzielę wipsowska malarka.

- Wnuki mnie tu przywiozły - śmieje się pan Leszek Rzendkowski z Olsztyna - Chodzimy tu, chodzimy tam, one malują kubki - ja płacę - ale to przecież dla nich tu jesteśmy.

Ze stoisk kiermaszu pan Leszek najwyżej ocenia sery: „szczególnie ten z Czarnuszką - dziko rosnącym zielem z naszego regionu”.

- Atutem tego festynu jest różnorodność prezentowanych tu muzycznych propozycji - mówi prowadzący konferansjerkę dziennikarz Polskiego Radia Olsztyn Robert Lesiński. Najpierw zapowiadał występ zespołu regionalnego „Węgojska Strużka”, potem związanego ze Skansenem zespołu folkowego „Babsztyl”, a potem jeszcze występy młodych artystów, uczniów Powiatowej Szkoły Muzycznej w Olsztynku, grających na gitarze klasycznej, skrzypcach i wiolonczeli solo, w duecie oraz w tercecie. - Podoba mi się panująca tu atmosfera. Według mnie czas płynie w Olsztynku zupełnie innym rytmem - dodaje Lesiński na zakończenie.

Z D J Ę C I A
Pogodynka
Telemagazyn
R E K L A M A
banner
Podobne artykuły
Najnowsze artykuły
Polecane wideo
Najczęściej czytane
Najnowsze galerie
R E K L A M A
Banner F
Copyright by Agencja Reklamowo Informacyjna Olsztyn 24. Wszelkie prawa zastrzeżone.