W piątek (21.11) w teatrze Jaracza w Olsztynie odbyła się premiera sztuki pt. „Smacznego, proszę Wilka!”, której autorką jest uznana pisarka i dramaturżka, Marta Guśniowska. Wyreżyserowała ją Barbara Święcicka, która również odpowiada za pomysłową scenografię, kostiumy i oprawę muzyczną.
Jak wskazuje tytuł, było to przedstawienie dla dzieci i to one przeważały na widowni. Jest to bajka ze wszystkimi jej atrybutami: są zwierzęta noszące ludzkie cechy, część tekstu jest wierszowana, jest zabawnie i jest oczywiście morał. Jest i to, co słownikowa definicja tego gatunku literackiego pomija: że ktoś, kto z natury lub z przyzwyczajenia jest zły, pod wpływem innych lub okoliczności może zmienić się na lepsze lub zrobić coś dobrego dla kogoś innego. A często nieświadomie i dla siebie.
Najpierw pomyślałem, że autorka nieco naciągnęła morał swojego utworu, przypisując możliwości poprawy komuś, w tym przypadku Wilkowi, który i tak postanowił się już rozstać z życiem, nie miał więc wiele do stracenia. Pierwsze wrażenie prysło, gdy uzmysłowiłem sobie, że właśnie w wieku zaawansowanym najtrudniej jest zmienić charakter i przyzwyczajenia, zaakceptować odmienność, pomóc komuś, kogo dotychczas uważało się za wroga. Trzeba też przyznać, że poprawa nie nastąpiła samoistnie. Duży wpływ na decyzje Wilka miała bowiem jego sąsiadka, Pajęczyca.
Okazuje się, że możemy żyć w zgodzie, a nawet w przyjaźni z kimś całkowicie różniącym się od nas wyglądem, sposobem życia, czy upodobaniami, gdy dotrze do nas, że w żaden sposób nam nie zagraża i gdy zaakceptujemy jego odrębność. Za namową zatem mądrej Pajęczycy, Wilk nie zjada małego Zajączka, choć wcześniej nie miał skrupułów, by schrupać jego ojca. Zagubiony malec potrzebuje przewodnika i odnajduje go w swoim naturalnym wrogu. Wilk zaprowadzi zajączka w bezpieczne miejsce, po drodze chroniąc go przed smakoszami kicających zwierzątek, a Zajączek odwdzięcza się mu broniąc go przed żarłocznymi kleszczami. Ta wspólna wyprawa zbliży ich do siebie, poznają wzajemnie swoje zwyczaje, nauczą się tolerancji. Uświadomią sobie, że możliwa jest zmiana nie tylko nawyków żywnościowych, ale też w sprzyjających okolicznościach zamiana wrogości w przyjaźń.
To także bajka o odchodzeniu, choć jego perspektywa dla ludzi i dla zwierząt jest jak najbardziej ze świata realnego. Warto jednak żegnać się ze światem tak, by ktoś nas dobrze wspominał. Wilczy Hades jest zdaniem autorki na Księżycu. Dlatego te bajkowe symbole zła wyją właśnie do niego. A może robią to z rozpaczy, że tak trudno się zmienić na lepsze?
Dziecięca publiczność znakomicie reagowała na zabawny tekst, grę słów, bajkową scenografię stworzoną z bardzo przyziemnych materiałów, a przede wszystkim na bajkowej próby aktorstwo i widoczny na każdym kroku talent komediowy Joanny Fertacz w podwójnej roli, Katarzyny Kropidłowskiej w potrójnej roli, Grzegorza Gromka w potrójnej roli i Cezarego Ilczyny oraz Małgorzaty Rydzyńskiej w rolach głównych.
Na widowni byli też, oprócz mnie, inni dorośli widzowie. Wszak z bajek się nie wyrasta. Dobrze sobie od czasu do czasu przypomnieć, że dobro może zwyciężyć, że każdy ma szansę poprawy, że inni też mają prawo do życia. Teatr Jaracza proponuje ten spektakl widzom od lat 5 do 99. Nawet chytry Lis i mądra Pajęczyca byliby zdziwieni, dlaczego instytucja mająca 100 lat wprowadza ograniczenia wiekowe dla bajek.
Jerzy Szczudlik
F I L M Y