(fot. mat. pras.)
Na tarczy wraca z Łotwy kierowca Zbigniew Staniszewski. Olsztynianin pojechał do Rygi na tor Bikernieki, aby solidnie potrenować na nowym dla siebie obiekcie.
Wyjazd na rundę mistrzostw Litwy i Łotwy zakończył się połowicznym sukcesem. Zespół poznał nowy tor i jego specyfikę, ale nie ukończył zawodów. Zacięta rywalizacja kończyła się wieloma kontaktami i stłuczkami. Po jednej z nich Ford Fiesta R5 Staniszewskiego nie nadawał się do kontynuowania jazdy.
- Piękna miejscowość i ładny tor - mówi Zbigniew Staniszewski.
- Bardzo szybki i efektowny, z wieloma ciasnymi zakrętami. Tor, na którym odbywają się mistrzostwa świata oraz rundy cyklu Baltic Cup. Tor okazał się bardzo trudny, konkurencja bardzo wymagająca. Wystartowało 10 samochodów w naszej klasie supercars. Przywoziliśmy regularnie szóste lub siódme miejsce, ale koniec końców nie ukończyliśmy zawodów. Podczas jednej z kwalifikacji doszło w pierwszym zakręcie do kolizji. Uczestniczyło w niej kilka aut. Nie dohamowałem się, bo nie było takiej możliwości i lekko uderzyłem w inne auto.W wyniku uderzenia w samochodzie olsztyńskiego kierowcy zaczęła przeciekać chłodnica.
- Komunikaty na desce rozdzielczej zapaliły się na czerwono, co oznaczało, że należy zgasić silnik - kontynuuje Staniszewski.
- Uczyniłem to i w ten sposób zakończyły się dla nas zawody. Mimo to wracamy zadowoleni bo, znaleźliśmy ustawienia auta pod ten bardzo trudny tor. W przyszłym roku możemy z marszu uderzać. Poznałem konfigurację zakrętów, rozjeździłem się, naprawdę jest ok. Wystarczyło raptem kilka wyścigów, aby ustawić auto i przygotować zespół. Gdyby w przyszłym roku trzeba było atakować cykl Baltic Cup, bez problemu możemy to robić. Przygotowujemy się teraz do rundy w Poznaniu, która odbędzie się na początku października. Będzie to runda łączona, będziemy zdobywać punkty zarówno do mistrzostw Polski, jak i Europy strefy centralnej - dodaje olsztynianin.